Metraż na wagę złota
Gdy myślimy o nowojorskich mieszkaniach, stają nam przed oczami wnętrza domów z filmów z Manhattanem w tle. W starym hollywoodzkim kinie – „Śniadaniu u Tiffany’ego” czy „Słomianym Wdowcu” – po przestronnych apartamentach przechadzają się Audrey Hepburn i Marylin Monroe. Podobne wnętrza, choć urządzone w nowoczesnym, loftowym stylu, można zobaczyć u słynnego nowojorskiego reżysera – Woody’ego Allena, który większość filmów nakręcił w swoim ukochanym mieście. W takich mieszkaniach życiowe perypetie przeżywali też bohaterowie kultowych seriali – „Seks w wielkim mieście” i „Przyjaciele”. Po ich obejrzeniu wydawać by się mogło, że nowojorskie mieszkania charakteryzują się obszernym metrażem.
To prawda, że Nowojorczycy kochają przestrzeń, ale ich apartamenty często są małe- są bowiem bardzo drogie. Przestrzeń idzie w górę albowiem nowojorskie kamienice cechuje wysoki sufit. Każdy metr jest na wagę złota, dlatego w cenie są wszystkie rozwiązania, które pozwalają optycznie powiększyć wnętrze. Brak korytarza, kuchnia połączona z salonem, do której wchodzi się bezpośrednio z klatki schodowej, meble na nóżkach zamiast wolnostojących, wydzielenie niewielkiej sypialni i ograniczenie ścian działowych do absolutnego minimum, aby stworzyć dużą, otwartą przestrzeń – to najczęstsze ze stosowanych trików.
Miasto, które się błyszczy
Fani skandynawskiego minimalizmu w pierwszej chwili mogą czuć się nieswojo w nowojorskich apartamentach. Choć tutaj również dominują jasne kolory, brakuje prostoty i oszczędnego designu. Styl nowojorski czerpie z królewskiego przepychu i kocha wprowadzać do wnętrz odrobinę glamour. Zamiast mebli z drewna przeważają te z metalu, skóry i szkła. Zamiast lnu i ekologicznych tkanin znajdziemy tu jedwab, welur, atłas i aksamit. Bielone deski podłogi przykrywa miękki, przyjemny w dotyku dywan. Na kanapach i fotelach zalegają dziesiątki wzorzystych poduszek. Łóżko przykrywa dekoracyjna narzuta. Duże okna ozdobione są ciężkimi zasłonami, które nie ograniczają jednak dopływu światła. Nowojorczycy kochają blask. Światło tańczy w kryształach żyrandoli, w taflach luster, chromowanych ramach obrazów, lśniącej zastawie, szklanych blatach stolików do kawy, błyszczących tkaninach, niklowanych uchwytach mebli. Te elementy można znaleźć w każdym z pomieszczeń nowojorskiego apartamentu, ale największe ich stężenie jest zawsze w salonie. To w nim znajduje się serce mieszkania - przestrzeń wypoczynkowa, na którą składają się rozłożone wokół stołu wygodne sofy i fotele. To najczęstsze miejsce pogawędek domowników i spotkań z zaproszonymi gośćmi.
Szyk w służbie symetrii
Przepych nie oznacza jednak przesytu. Ten jest wrogiem nowojorskiego stylu, który utożsamia ponadczasową elegancję. Nie ocieka złotem ani bogactwem, ale stawia na materiały wysokiej jakości, które przetrwają lata i zawsze będą się dobrze prezentować. Meble, choć ozdobne, nie mają wymyślnych kształtów; ich forma jest zazwyczaj klasyczna i prosta. Nowojorski styl kocha porządek i symetrię – jeśli fotele, to dwa identyczne, jeśli dwa źródła oświetlenia, to oświetlające pokój równo z obydwu stron, jeśli różne wzory, to tak, by żaden z nich nie dominował nad drugim. Przedmioty mają być ładne, ale wygodne i funkcjonalne, ważniejszy jest bowiem komfort niż zbytek. Styl nowojorski lubi interesujące dodatki, charakteryzuje go bowiem duże przywiązanie do detali. Styl ten nie jest krzykliwy, ale w swojej gamie barw często wykorzystuje jeden mocny, kontrastowy kolor, który jednocześnie przełamuje i dopełnia aranżację.
[ Sprawdź również: Salon w stylu skandynawskim]
Tak jak Nowy Jork jest tyglem etnicznym i kulturowym, w którym różnorodne społeczności funkcjonują w harmonii, tak i inspirowany nim styl godzi w sobie pozorne sprzeczności. Jest eklektyczny, łączy ze sobą fantazję nowoczesności z urokiem klasyki, ciepłą kolorystykę z chłodem stali i szkła, komfort z luksusem. Tworzy wnętrza ponadczasowo eleganckie i przytulne.
I, tak samo jak miasto, w którym powstał, zachwyca, uzależnia, uwodzi.
[Sprawdź również: Oświetlenie klatki schodowej w domu]